Esencja delikatności i łagodności
Drugi brzeg, 80x100 (cm) |
Esencja delikatności i łagodności. Jednocześnie jednak ciepło barw kojarzy mi się ze starością, z postarzałą fotografią. Bardzo nie lubię brązów, pomarańczy ani kolorów w podobnej tonacji. Tak samo nie przepadam za starością. Oczywiście nie chodzi o ludzi w podeszłym wieku. Chodzi o stan ciała i umysłu, o moment, w którym już wiesz, że się rozpadasz. Patrząc na ten obraz, myślę o tej chwili, w której uznam, że jestem za stara na życie. Odczuwam nieco niepokoju i rozczarowania. Widząc to osamotnione drzewo zdaję sobie sprawę, że być może kiedyś będę tym samym. Jednostką, która albo przeżyła wielu swoich bliskich i została sama, albo która zginęła przed wszystkimi. Śmierć zabiera nas również osobno. Na końcu drogi czeka więc na każdego człowieka ta sama samotność. Jedyne ciepło, miłość, zaufanie, przywiązanie jakie możemy dawać i otrzymywać, możliwe jest wyłącznie teraz, przed nadejściem ostatecznego rozdzielenia. Wyobrażam sobie starość jako apatię, oczekiwanie na koniec. Wszystko wokół blednie, staje się obojętne. Wszystko widzę w tych samych barwach. To, co do tej pory zmieniało kolorystykę mojego życia, jest już dawno poza tym światem. Jest skończone. Pozostaje tylko wizja przygnębiającego spokoju, samotne spacery w jesienne popołudnia. Już nawet natura, złota, zaskakująca swoją promiennością, swoim absolutem, pięknem, nie wydaje się być królową wszelkiego istnienia. Cóż bowiem może ona naprawić skoro los każdego jest taki sam? Skoro koniec i tak nadejdzie, nie można go zatrzymać? Wiem, że to, co napisałam, jest nieco depresyjne i melancholijne. Niemniej jednak niegdyś napotkałam się (bodajże filozofia Heraklita*) z twierdzeniem, iż nic na świecie nie rodzi się, ani nie umiera. Nic nie ma swojego określonego początku, ani końca. Wszystko w naturze się przemienia, nic się nie kończy definitywnie. I ta myśl jest dla mnie pociechą, gdy przed oczyma widzę siebie, chylącą się ku upadkowi egzystencji.
*"Filozofia Heraklita głosi, że ciągłe stawanie się i przemijanie jest najważniejszą cechą bytu. Byt nie ginie i nie powstaje, jedynie się zmienia – zaś stawanie się i przemijanie jest wynikiem nieprzerwanego ścierania się wyodrębnionych z bytu przeciwieństw, jak ciemność i jasność, zimno i ciepło (dialektyka ontologiczna)"
źródło: Wikipedia
______
The essence of delicacy and gentleness. But in the same time warm colors remind me old photo and senility. I really don't like brown colors, orange and similar tones. And the same thing - I don't like old age. Of course it's not about elderly people. It's about state of body and mind and the moment when you know that you're crumbling. When I look at this picture I think about a moment when I agree that I'm too old for live. I feel something like anxietyand dissapointment. I know that maybe some time I will be like this lonely tree in this picture. Like entity that either outlived many of his relatives and was alone or who died before all. Death will take us well alone. So in the end of life the same loneliness waits for every man. The only warmth, love, trust, affection which we can give and receive, it's possible to do only now, before the final separation. I imagine old age as apathy, expectation for the end.All around us fades, it becomes indifferent. All I see is in the same colors. All these things which were changing colors of my life , are dead now, out of this world. It's finished. So only thing which we can do is something like a vision of depressing calmness and walks in the autumn afternoons. Already even the nature, gold, surprisingby her radiance, her absoulte, beauty, doesn't seem to be the queen of all existence. What she can repair if we've all the same fate? Seeing that the end will come to all people, we know that it's impossible to stop it. I know that all what I wrote is depressing and melancholic. But some time ago I read something from Heraclitus of Ephesus*. Something which shows that nothing in this world borns and dies. Nothing has his own compete beginning and the end. All in nature is tranforming, nothing ends definitely. And this thought is for me a solace when I see myself before my eyes bending down to collapse of existnece.
*<<The philosophy of Heraclitus says that continuous becoming and passing is the most important feature being. One will not die and does not arise only change - and becoming and passing away is a result of continuous attrition separated from being opposites, such as brightness and darkness, cold and heat (ontological dialectic)>>
Source: Wikipedia
~~Kamila Kossowska
Komentarze