|
Fot. Vanessa Eslain |
W jednej prawie chwili można zachwycać się istnieniem i pięknem tej planety i prawie w tej samej chwili doświadczyć nieopisanego bólu rozpaczy... Teraz Emily jest zachwycona... Obserwuje migoczące światełka, unoszące się nad falami oceanu, rytmicznie uderzające o brzeg. Światełka są jak fatamorgana, można je widzieć jak figlarnie migają, obsypując brzeg oceanu kryształkami roztańczonego żółtego pyłu. Emily jest szczęśliwa. Nauczyła się tego uczucia. Tam skąd przybyła nie ma takiego uczucia. Szczęście to uczucie skrajności. Żeby odczuwać szczęście Emily musiała doświadczyć nieszczęścia... I doświadczyła go, aż w nadmiarze. Teraz potrafi doceniać szczęście. Wie, że trzeba wypatrywać go wszędzie. Wie, że można nauczyć się bycia szczęśliwym a przynajmniej próbować. Wie, że trzeba próbować ciągle każdego dnia, w każdej chwili. Bo wie jak cienka granica jest między szczęściem a nieszczęściem, między światłością ziemskiego pojęcia nieba... a ciemnością ziemskiego pojęcia najgłębszych czeluści piekła...
Wie... Bo była... I czasami nadal bywa... Na samym dnie strasznego, niekończącego się bólu istnienia, gdzie rozpacz rozrywa każdą komórkę ziemskiego ciała na miliardy wyjących, eksplodujących z bólu atomów.... Dziś Emily przebywa w ziemskim RAJU i ani myśli o przerwaniu tego stanu absolutnej euforii... Emily uzależniła się tak jak inni ludzie na tej planecie od przyjemności, od ekstazy, od poczucia szczęścia... I chce go ciągle... I więcej.. I coraz bardziej bolesne są chwile kiedy rozkosz istnienia zamienia się w dramat. A kiedy "dramat" następuje, wielkie zadziwione oczy Emily wypełniają wielkie, bolesne łzy zatapiające Emily w oceanie rozpaczy.
(Ciąg dalszy fragmentu opowiadania Marioli Świgulskiej)
|
"Zawstydzona" z cyklu "Kobiety Świata", olej na płótnie |
|
"W zwierciadle czasu", olej na płótnie |
|
"Koguci kwiat", olej na płótnie |
Komentarze