|
Tulipany, 90x250 (cm) |
Od zawsze
zachwycają mnie kwiaty… i zupełnie nie ma to dla mnie znaczenia
czy są to arystokratyczne róże, szlachetne, dumnie obnoszące się
swą urodą, karmazynowe okazy, czy te turkusowe, którym dopomógł człowiek w
uzyskaniu takiego koloru (choć nie chciałabym aby takie eksperymenty
niszczyły naszą piękną planetę), czy te polne, cudnie wyrastające w najtrudniejszych
warunkach, czasem z zupełnie wybetonowanej powierzchni, wydawałoby się zupełnie
niestwarzających szansy przeżycia jakiejkolwiek roślince. Często tworzą
tak niedoścignione urodą kobierce. Kwietne dywany olśniewają urodą
najbardziej nieczułych na czar przyrody ignorantów. Czasem jadąc autostradą,
która kojarzy się jedynie z koniecznością szybkiego przemieszczania się, nie
spodziewamy się, że droga szybkiego ruchu może stworzyć czarodziejską, magiczną
podróż wśród milionów maków polnych, dmuchawców, oleandrów i tulipanów.
Sprawiają one radość podróży, zachwyt nieposkromionej przyrody olśniewającej
swym pięknem. Pierwsze mlecze, jak miliony słoneczek, symbolizują
najpiękniejszą porę roku w Polsce- wiosnę. Zamieniające się w czarodziejskie,
delikatne, ulotne kule rozsiewają swą moc, moc ogromną, daną od Stwórcy, tak
dostępną, by przy okazji leczenia swym pięknem duszy- leczyć chore ciało. Uwielbiam
piękno dmuchawców. Na swoich obrazach, czasem próbując naśladować naturę, a czasem
dmuchawce, jako abstrakcje, próbuję wpisać w nowoczesne wnętrza łącząc tym
samym wielbicieli naturalizmu i abstrakcji.
|
Rozwiane dmuchawce, 80x160 (cm) |
|
Pochylone dmuchawce, 80x160 (cm) |
|
Biały puch, 100x80 (cm) |
Często myślę, że kiedyś zapiszę
się w historii malarstwa, jako malarka „zafascynowana dmuchawcami”- to nie do
końca prawda, bo fascynuje mnie wszystko, co maluję. Jestem nieuleczalną
fanatyczką malowania... a oleandry
sprawiające, że jazda „drogą narodową” na Krecie wydaje się jakbyśmy podróżowali
w najpiękniejszym oleandrowo - różowo - biało - bordowym niekończącym się rozległym
nieskończenie doskonałym ogrodzie.
Tam, w przeciwieństwie do
polskich dmuchawców i maków, które same dbają o swą nieśmiertelność, to o
oleandry na Krecie dba człowiek, i są takie miejsca, gdzie te kwiaty wyrastają
wprost ze skał. Grecy wiedzą, że turyści nie przyjeżdżają tam dla doskonałych
„autostrad”, przyjeżdżają, żeby cieszyć się tym, co najpiękniejsze i
najprostsze, i co mamy od zarania świata: słońce, morze, proste jedzenie, proste
życie, brzęczące dzwoneczkami kozy, te prowadzone przez pasterza zazwyczaj
niewyglądającego na bogatego, ale kózki biegają po górach i mają słońce i
powietrze, a nie są hodowane w „obozach zagłady” stworzonych przez człowieka...
no i te dzikie, wolne, biegające zwinnie po skałach, często tak wysokich i
stromych, że „umieramy ze strachu” o małe, cudne zwierzaczki, czy nie spadną ze
strzelistych, niebezpiecznych skał... a one widzą jakąś na wpół uschłą roślinkę
i dzielnie brną po swój posiłek...
Sens istnienia i współistnienia.
Zjadamy się nawzajem - ale róbmy to z godnością i miłością...
|
Pomarańczowe kielichy, 35x140 (cm) |
|
Tulipany na łące, 90x250 (cm) |
Tak to jest z moim pisaniem...
miało być o tulipanach a jest jak zwykle o wszystkim - ale może zawsze jest
szansa, że może ktoś z większą miłością będzie celebrował świat roślin i
zwierząt, a w przydomowych ogródkach będzie miejsce dla „cudnych chwastów”, bo
ludzie coraz częściej posypują, bądź spryskują chemią trawniki, aby broń Boże nie wyrósł wśród trawy
dmuchawiec, a drzewa- to tylko tuje, bo nie trzeba grabić liści jesienią... a
liście są tak niewiarygodnie piękne, kiedy zmieniają kolory, że chętnie
oprawiłoby się je, w antyrame i podziwiało do przyszłej jesieni. Najgenialniejsze
miejsce, gdzie dzikie kózki żyją nietknięte ludzką zachłannością, to ciepłe
źródełko, Embros Thearme, na Wyspie
Kos. Tam można nacieszyć oczy i duszę radosnym, a właściwie to normalnym,
„ludzkim” współistnieniem człowieka i innych, trochę mniej „przebiegłych”
mieszkańców tej planety. Kózki całymi rodzinkami wybiegają na drogę. po której jeżdżą
samochody, autobusy i skutery- i nie widziałam, aby komukolwiek przeszkadzały
śmieszne istoty radośnie celebrujące istnienie w przeuroczej scenerii gór, i
morza, i nieba. Pokonując codziennie, niełatwą dla rowerzysty i pieszego, bo
pełną ciężkich podejść w 30-40 stopniowe upały, mimo ogromnego wysiłku czułam
jedność ze wszechświatem i Stwórcą podczas magicznych, codziennych zmagań ze
stromościami...
|
Chmury nad łąką, 150x120 (cm) |
A wieczorem, gdy słonce szło na zasłużony
odpoczynek, otwierało mi się serce ze szczęścia mając przed sobą drogę przez
RAJ UTRACONY wracając do świata gdzie rządzi człowiek...
A tulipany... delikatne,
aksamitne w dotyku nietrwałe, ale dające tak wiele radości, począwszy od bieli
przez słoneczne żółte odcienie i kolory zachodzącego słońca, płonące pomarańcze
sprawiają, szczególnie o zachodzie słońca płonące pomarańcze sprawiają,
szczególnie o zachodzie słońca, i szczególnie, gdy są to całe gigantyczne pola
płonących w słońcu tulipanów w tulipanowych holenderskim raju. A wnętrze
tulipanów? Tu kłania się teoria.
|
Burza na łące, 150x120 (cm) |
|
Chmury na łące, 150x120 (cm) |
|
Galaktyczny kwiat, 180x90 (cm) |
Komentarze