Bramy Światów
"Bramy Światów", olej na płótnie |
Przybyła
do mojej pracowni niezwykle wrażliwa, zakochana w malarstwie; subtelnie z
ogromną miłością rozprawiająca o swojej fascynacji sztuką. Zauroczyła tą
niezwykłą melomankę sztuki moja malarska twórczość. Zaprojektowała z ogromną dozą
smaku i dobrego gustu proste w duchu wszechkrólującego i ponadczasowego
minimalizmu wnętrza swojego domu i chciałaby, aby pojawił się w tym wnętrzu
obraz niebanalny, delikatny, ale mający moc opowieści; nieprzedstawiający, ale
dający „do myślenia”; „minimalistyczny”, ale niepozbawiony detali; pozwalający
fantazji widza rozwijać skrzydła wyobraźni; monochromatyczny w bardzo
stonowanych barwach, ale jednocześnie tworzący złudzenie głębi; pasujący do
wystroju wnętrza, ale pełniącego delikatną i poetycką w nim dominantę, dodającą
smaku, niepowtarzalności, korespondującego z duszami właścicieli wnętrza.
Zadanie trudne, ale ja bardzo lubię
wyzwania. I tak powstał obraz pod niebanalnym tytułem, który nasunął mi się w
chwili, kiedy Pani Joanna spytała o tytuł obrazu wcześniej wyrażając swoje
zadowolenie i satysfakcję z powstałego dzieła. Przed spotkaniem z przyszłą
właścicielką mówiłam o nim „minimalistyczny”, sugerując się wnętrzem, w którym
zawiśnie.
Bramy Światów…
Któż
z nas nie myśli o sensie istnienia, o zadziwiającym każdego dnia życiu, o
śmierci, o krainach, które odwiedzamy w snach, w fantazjach, podróżach
astralnych…
W
„Bramach Światów” mamy okazję do puszczenia wodzy wyobraźni. Niektórzy będą
dopatrywać się w nich niedostępnych przestrzeni, przerośniętych splątanymi
liniami, nieśmiało pnących się roślin, które splątują się tworząc przedziwne,
delikatne konstrukcje. A gigantyczne szklane płaszczyzny wpuszczają widza do
następujących po sobie, przepełnionych spokojem, ciszą przestrzeni światów, a
jednocześnie wiemy, że światy te żyją. Gdzieniegdzie pojawiają się ostrzejsze
kontury, przez co do obrazu wkradła się odrobina dramatyzmu. Jednocześnie
mocniejsze barwy pomogły wydobyć głębię. Obraz utrzymany w łagodnych
szarościach, choć delikatnie przełamany nutką subtelnych, spokojnych beży.
Miałam ogromną przyjemność i lekkość pracy przy tym obrazie i delikatne
subtelne przestrzenie oczarowały mnie. Szczególnie, że powstał drugi bardzo
podobny obraz; często maluję dwa obrazy do wyboru, gdy ktoś zamawia obraz i tak
naprawdę nie wiadomo, co powstanie. Więc żeby sprostać wyobrażeniom klienta i
żeby nie „umrzeć ze stresu”, (bo bardzo stresuję się malując obraz na
„zamówienie”) pragnę wtedy, żeby przyszły właściciel obrazu był naprawdę
zadowolony z efektu końcowego jego marzeń i mojej realizacji.
Często jest tak, że pierwszy obraz
jest bardziej „wymęczony”, ponieważ tworzę sobie jakieś własne ograniczenia…,
że tego koloru nie mogę użyć…, że to na pewno będzie za kontrastowe itp.
Natomiast druga propozycja jest malowana bez ograniczeń, jest takim moim
„szaleństwem” na ten sam temat. Tak było i w tym przypadku. I sprawdziła się po
raz kolejny moja zasada…, że im więcej mam swobody i radości tworzenia, tym
lepszy obraz powstanie. Kolory wtedy są czyste, obraz posiada głębie i bije od
niego „pozytywna energia” zawarta i zapisana w pociągnięciach pędzla, bądź ruchu
szpachelki. I to dziwne, ale taki obraz do końca swego istnienia
wypromieniowuje tą dobrą energię, sprawiając radość patrzącym.
Detale obrazu |
Komentarze