Piekło? Czy tylko lato?
Wiecie, co mnie wkurza? Skandynawskie kryminały. I ich okładki. Wszystkie te zbrodnie w kolorach szaro-czarnych, z tytułami w kontrastującej czerwieni. Nocne morderstwa i zwłoki przysypane śniegiem. Wkurzają mnie też brunatne filtry na kamerach, którymi kręcą filmy wojenne. Czyżby w 39' rzeczywistość miała jakieś gorsze barwy? A może po prostu nie wypada, żeby azalie kwitły szaloną fuksją, kiedy ojczyzna się wykrwawia? A jednak kwitły! Dlaczego nikt tego nie pokaże? Nudzi mnie banał. Lubię niejednoznaczności. I lubię prawdę. Moim ulubionym thrillerem jest "Piknik pod wiszącą skałą", bo cały dramat rozgrywa się w pełnym słońcu i w bajkowym otoczeniu australijskiej przyrody. Nie staje się przez to mniej tragiczny. Bynajmniej.
Dzisiejszy obraz ma w sobie tą samą moc, złowrogiego ostrego słońca. Jest niepokojący i skomplikowany, choć Mariola użyła niemal wyłącznie ciepłych barw. Jest tak gorący, że niemal można się oparzyć. Gorący jak wnętrze atomowego wybuchu, jak piekło, trawiące grzeszników, jak eksplodująca gwiazda. A może po prostu, jak upalne lato? Ze swoim jaskrawym, fruwającym robactwem, piorunami kulistymi i nieziemskimi kolorami.
Energia tego obrazu jest niepowstrzymana. Kręgi zdają się wykraczać poza granice płótna, roztaczać swój diabelski czar, wyzwalając moc i chaos. Taki obraz, wprowadzony do wnętrza, natychmiast zabija rutynę i stagnację.
Mamy tu pochwałę wszystkiego co gwałtowne, rozpędzone i niepowstrzymane. Mamy tu lato w piekle. Szalone, niekończące się wirowanie.
Mamy także, może przede wszystkim, afirmację żywiołu ognia w każdej jego postaci. Tej, która trawi lasy i tej, która rozprasza ciemności. To nieoczywiste połączenie dobrego i złego ognia, spodoba się indywidualistom, niespokojnym duszom, nieustannym poszukiwaczom. Tym, którzy nie kojarzą żółcieni i pomarańczu wyłącznie ze słodkimi landrynkami.
Oraz tym którzy podobnie jak ja, nie lubią szwedzkich kryminałów.
Emilia Dadan
Komentarze