Garance Dore - wyraża prawdy życiowe
Ciąg dalszy...
… I przyszło mi bardzo szybko przekonać się, że UBRANIA mogą
przyczynić się do wzrostu pewności siebie, poczucia własnej wartości –
wydaje się ta teza tylko dla snobów, którym pieniądze wychodzą uszami,
niepotrafiących w żaden sposób udowodnić światu swoją wartość istnienia, na tej
planecie…
Jednak… Wylatując z Polski byłam przeziębiona i osłabiona przez pana, który przyniósł jakieś pismo w sprawie nieruchomości i
przez mojego sławetnego sąsiada Piotrusia, który przykuśtykał, bo kuleje
(historii związanych z Piotrusiem opiszę moc, bo stworzył ich moc i często
zapierają dech w piersiach). Sama nie
wyszłabym do pana z pisemkiem, bo nie działa u nas od dziesięcioleci domofon
i tylko psy ujadały wniebogłosy… Ale
Piotruś przykuśtykał, a już wybierał się na tamten świat, więc zdziwiona, że
ma się nieźle pobiegłam bez czapki i mnie zawiało. Kiedyś ciągle chorowałam,
nigdy nie przestając, nieustannie, więc i tak jestem z siebie dumna, że jest
lepiej.
Następnego dnia świeżo wykąpana wsiadłam na swój zaczarowany rower, który jest tak brzydki, że swobodnie mogę zostawić go w
Łodzi bez zabezpieczeń przed kradzieżą. I spędziłam piękny zimowy, ale jakby
wiosenny dzień kupując różne najważniejsze na wylot rzeczy. Między innymi cudną,
włochatą kurteczkę z Bershki w dobrej promocyjnej cenie… I się działo… no bo
nie lubię się pakować… i… jest wszystko w ostatniej chwili na trupa, bo tak
mam i chcę to zmienić… i troszeczkę mi się udaje… I zawiało mnie znowu jak wysiedliśmy z samolotu i
zwariowałam… cudne słońce… chłodny wiaterek… I zawiało mnie znowu… I noc w moim
nowym hotelu ledwo przeżyłam, a zawsze myślę, że nie może być gorzej, kiedy
smęcę się na trupa, więc okazało się po raz kolejny, że może być gorzej… I
następnego dnia, kiedy ściągnęłam swoje nieżywe, zasmarkane ciało, ubrałam
ciepłą czapę, związaną gumką do włosów, bo okazała się za duża i mnie
podwiewało… I ubrałam kilka bluzek i na nie moją podróżną niepierwszej
nowości koszulę… I do tego opuchnięta niepierwszej młodości buzia, na której
pojawiły się po trudnej nocy jakby znaki bojowe, takie dziwne, spuchnięte
linie… i… na plaży to jeszcze nie… ale… jak weszłam do kilku sklepów z
ubraniami… i panie… tak dziwnie patrzyły… To właśnie wtedy pomyślałam… a nawet
byłam stuprocentowo pewna, że GARANCE DORE nie myli się. Ubrania pomagają
poczuć się pewniej siebie, może nie zapewniają ją i nie gwarantują…, ale
pomagają… więc mogę je kupować wciąż i wciąż, bo właśnie wytłumaczyłam to
sobie, jakie są ważne, kocham ubrania!
Ja na Cyprze w za dużej czapce |
Garance Dore – Teraz
czuję się naprawdę dobrze – powiedziała w jednym z wywiadów dla NYmag.com. Emmannelle Alt powtarza, że podstawą jest
pewność siebie. Mnie bardzo pomogło znalezienie ubrań, w których czuję się
pewnie. To właśnie chciałam przekazać kobietom w swojej książce: ubrania są po
to, żeby ci pomóc, a nie żeby zrobić z siebie kompletnie inną osobę.
Garance Dore uwiodła mnie zwyczajnością, prawdziwością. Mój sukces wziął się także z tego, że nie
jestem niedostępna. NIE UDAJE KOGOŚ, KIM NIE JESTEM. Opowiada swoją historię dając kobietom
wsparcie i siłę do walki o siebie, o swoje pasje, o swoje życie. Tak często przywdziewamy
się maski i lukrujemy swoje życie na pokaz. A życie jest różne i powalająco
okrutne i uszczęśliwiające. Wszyscy przeżywamy wzloty i upadki. Nie jestem
pewna, czy istnieje na świecie człowiek w stanie odwiecznej szczęśliwości, choć
przeczytałam książki uczące poczucia szczęścia, ale dawały mi ten stan, dopóki
jakieś choróbsko nie przyatakowało mnie znienacka i niszczyło radość
istnienia. Ale uczę się w każdym momencie mojego życia. Mam nadzieję, że umrę
szczęśliwa w jakimś genialnie bajkowym, świadomym śnie.
Garance Dore osiągnęła olbrzymi sukces zarówno zawodowy (jej
książka Love, Style, Life bije rekordy popularności, a magazyn Porter
zaliczył ją do grona 100 najbardziej niezwykłych kobiet) jak i prywatny – jest
szczęśliwie zakochana, a w sylwestra zaręczyła się – nie może być piękniej.
Komentarze