Kryształy, galaktyki i kryptonit
Lusia, zafascynowana jakimś tematem, tworzy cykle obrazów w zbliżonym stylu.
Mamy więc seryjną produkcję dmuchawców, polskich maków i egzotycznych kobiet.
Są też kryształowe kosmosy. Zacznijmy od nich.
Każdy artysta wypracowuje ulubione gesty, które wchodzą mu w nawyk. Mariola lubi wprowadzać do gotowego dzieła, elementy geometryczne. Na sam koniec, przekreślić całość jakąś zdecydowaną, diagonalną linią. Najlepiej przezroczystą. Albo dodać kuleczki, banieczki i okrągłe obłoczki.
Tak właśnie narodził się cykl kosmosów.
Dynamicznie przenikające się kształty, na tle abstrakcji, przypominają nieco szkiełka z kalejdoskopu. Albo oszlifowane minerały. Albo kawałki kryptonitu z filmu sci-fi, fruwające luzem po międzygwiezdnych przestrzeniach.
Zawieszone w przestrzeni, przywodzą na myśl
egzotyczną roślinność obcej planety. Łączą lekkość i delikatność ziemskich kwiatów, z przezroczystością i geometrią.
Kryształy zawsze są bowiem przejrzyste, patrząc przez ich pryzmat można złapać nową perspektywę. Przejrzeć chmury gwiezdnego pyłu na wskroś, na przestrzał.
Zagłębić się w miękkie plamy przełamanych kolorów, subtelne, rozmyte kształty, wyobrażenia mgławic i galaktycznych spirali.
Sztuka staje się eksploracją równoległych wszechświatów.
Emilia Dadan
Komentarze