Cypryjski laid-back
Cypr jest dla mnie szczególnym miejscem, jedną z ulubionych destynacji. Cały czas mam w pamięci kilometry pieszych wędrówek, błądzenie (odkrycie, że zgubiłam się w środku niczego, na drugim końcu wyspy i właśnie zapada zmierzch, to dla mnie w podróży standard) i łapania okazji. Chętnie jeżdżę autostopem, a los zsyła mi niesamowitych towarzyszy podróży. Na Cyprze o takich nietrudno. Spotykałam temperamentnych Greków i gościnnych Turków, bezzębnego malarza, melancholijnego rzemieślnika i prominentnego polityka. Jeden z wyjazdów odbyłam również z moją ukochaną towarzyszką - córką Vaneską (za jej pomalowanymi na czerwono ustami oglądali się wszyscy mężczyźni, niezależnie od wieku i pochodzenia), zwykle jednak cieszyłam się samotnością i przelotnymi spotkaniami.
Do tego pejzaże, krajobraz trochę jak z biblii, a trochę jak z powieści z gatunku realizmu-magicznego. Grecy i muzułmanie starają się pielęgnować swoje tradycje. Trudno odgadnąć, kto pierwszy wymyślił Bakławę i Lokum - tradycyjne słodycze, które przypisują sobie obie kuchnie - Turecka i Grecka. Ten swoisty tygiel kulturowy daje wstęp do magicznej krainy zapachów (kawa, tytoń, migdały, rozgrzana ziemia), opowieści (zwłaszcza o krwawej historii wyspy) i wyjątkowego, wyluzowanego, ospałego stylu życia, w zgodzie z naturą i upływającym czasem. Fizyczne przejawy tego luzu starałam się uchwycić na fotografiach.
Mariola Świgulska, Emilia Dadan