BEKSIŃSKI... ciąg dalszy
Kiedyś... za czasów studenckich kiedy mieszkaliśmy z mężem w akademiku politechniki Łódzkiej na 8 piętrze w pokoju chyba 511, pod moim pokojem mieszkali nasi znajomi kolega z żoną i z dzieckiem. Śmieszne, bo kolega ten był tak wierny kolegą że czekał kilka godzin wypatrując kiedy wrócimy z Pabianic i potrafił tak czekać do 3 w nocy... i ledwo weszliśmy do pokoju zmęczeni od razu pukał szczęśliwy, że przyjechaliśmy. I GADALIŚMY...a tak naprawdę to głównie czekał na mnie, chyba się trochę we mnie podkochiwał. Często tak było, że jakiś kolega pukał... Zobaczył samego Radka, który wtedy nie był jeszcze takim gaduą... pytał... jest Mariola ?... acha... to ja przyjdę później. Uwielbiał u nas przesiadywać... Kiedyś w gości do akademika przyjechał mój brat i właśnie w 'gości' przyszedł nasz inny kolega,... I mój brat chciał być miły... i zabawiał rozmową naszego kolegę... mineło parę godzin... a mój brat nadal 'zabawiał rozmową' naszego kolegę... i już minęło wiele godzin... i ...