Emily
Fot. Vanessa Eslain W jednej prawie chwili można zachwycać się istnieniem i pięknem tej planety i prawie w tej samej chwili doświadczyć nieopisanego bólu rozpaczy... Teraz Emily jest zachwycona... Obserwuje migoczące światełka, unoszące się nad falami oceanu, rytmicznie uderzające o brzeg. Światełka są jak fatamorgana, można je widzieć jak figlarnie migają, obsypując brzeg oceanu kryształkami roztańczonego żółtego pyłu. Emily jest szczęśliwa. Nauczyła się tego uczucia. Tam skąd przybyła nie ma takiego uczucia. Szczęście to uczucie skrajności. Żeby odczuwać szczęście Emily musiała doświadczyć nieszczęścia... I doświadczyła go, aż w nadmiarze. Teraz potrafi doceniać szczęście. Wie, że trzeba wypatrywać go wszędzie. Wie, że można nauczyć się bycia szczęśliwym a przynajmniej próbować. Wie, że trzeba próbować ciągle każdego dnia, w każdej chwili. Bo wie jak cienka granica jest między szczęściem a nieszczęściem, między światłością ziemskiego pojęcia nieba... a ciemnością...